Seriale (cz. 3)

[Reggie]

Nigdy nie rozumiałem tego zachwytu nad The Wire. I mean, to dobry serial, z fajnymi postaciami, bardzo wiernie oddający klimat blokowisk, obrazujący warunki życia w biedzie, syfie i upodleniu, ale w tym wszystkim brakuje kluczowego elementu jakim jest zwykła rozrywkowość, bo tempo tego serialu absolutnie nie powala, wiele wątków jest typowo do przebrnięcia (jak te jebane doki w 2 sezonie [*]) stąd też nie ma takiego parcia, że absolutnie musisz zobaczyć co się wydarzy w następnym odcinku. Rozumiem, że serial w samym swoim zamyśle miał być trudny, ale mimo wszystko powinien być chociaż odrobinę mniej męczący. Nie mówię, że mi się nie podobał, bo był ok, ale na pewno nie umieściłbym go w topce.

U mnie wyglądałoby to mniej więcej tak

1. Breaking Bad - bezapelacyjnie najlepszy serial ever. Tu gra wszystko, gra aktorska top, genialna oprawa, muzyka, symbolika, napięcie. Nie ma więcej czego wymagać.
2. True Detective (pierwszy sezon) - jako pojedynczy sezon to chyba najlepszy kawałek kina jaki oglądałem, absolutny sztos.
3. GoT - bo jednak przez większość czasu oglądało się to naprawdę świetnie
4. HoC - j/w
5. Dexter - j/w
6. Peaky Blinders - fantastyczny klimat, wciąga niesamowicie
7. Czarnobyl - przerobiłem w jeden wieczór, mega przyjemny i świetnie zrealizowany
8. Supernatural - taki mój guilty pleasure
9. Stranger Things - a niech będzie, bo ten klimat jest naprawdę super
10. HIMYM - bo czemu nie, niech będzie chociaż jeden sitcom

animki
1. South Park <3
2. Rick i Morty
3. Over the Garden Wall
4. Adventure Time
5. Gravity Falls

[puziols]

Jak ktoś chce coś obejrzeć mniej popularnego to polecam od siebie:

Tabula Rasa - jedno sezonowy serial na Netflixie, bardzo ciekawa historia głównej bohaterki cierpiącej na zanik pamięci/schizofrenie (zawsze lubiłem takie klimaty)

The Boys - powiew świeżości, cały sezon obejrzałem w 2 dni.

Justified - jeden z moich ulubionych seriali gdzie każdy sezon jest coraz lepszy. Aktorstwo niekiedy ryje banie - niektóre postacie są genialne

The Night Of - miniserial od HBO, w sam raz na weekend

[Goldschmidt]

	Goldschmidt napisał:
	Jestem (w końcu) po pierwszym sezonie Breaking Bad. Dziwaczne zakończenie Ogólnie nastawiłem się na masterclass seriali, a na razie jest najwyżej 7.5/10. W sumie jednak jestem w stanie zrozumieć dlaczego było na propsie. Może się rozkręci.

Po serii nr 2.

[Reggie]

Ale, że dobrze czy źle?

[Goldschmidt]

Fenomenalnie. 13 odcinków w 3 dni w środku tygodnia mówi samo za siebie.

W tym serialu najbardziej ujmuje mnie realizacja i praca kamery. Te ujęcia od dołu, przyczepione do rowerów, później przy finale z powietrza. Ten urywek z pluszakiem jako foreshadowing, który sprawia że tylko chcesz włączyć kolejne odcinki by sprawdzić do czego tak naprawdę doszło. Top.

O pracy aktorskiej nie trzeba nic pisać. Chyba nikt nie zawiódł, nawet takie postaci jak ojciec Jane albo ten szef Skyler mają swoje 5 minut i je wykorzystują.

Miło też że poprawili wszystko co zaniżało opinię tj. rozwinięcie postaci Jessiego po tym jak jego ciągły kretynizm zaczął pod koniec 1 serii już tylko irytować, albo zbyt wolne jak dla mnie momentami tempo akcji. Są momenty które wyrywają z krzesła (bankomat, bomba w żółwiu, młody ze spluwą na rowerze), są chwile melancholii (wybór sukienki na pogrzeb), wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Za drugi sezon 10/10.

[rokoko]

Z tym Jessem domyślam się, że było jak było w pierwszym sezonie, bo Gilligan chciał go początkowo odstrzelić, ale Aaron Paul swoją grą dopiero pokazał potencjał drzemiący w tej postaci.

Ahh, aż samemu chce się wrócić, ale wolę nie oglądać więcej niż jednego serialu naraz, teraz sobie ogarniam Friends wreszcie od deski do deski. I muszę przyznać, piękna przygoda.

[miXUE]

Ja pewnie dzisiaj zabiorę się za Rzym lub True Detective, zobaczę na co będę miał nastrój za dwie godzinki. Tak czy inaczej oba seriale są szeroko polecane i raczej na żadnym się nie zawiodę.

[rokoko]

True Detective - mój ulubiony jednosezonowiec. O Rzymie pierwszy raz słyszę.

[Gondola.]

A to nie ma trzech sezonów?

Swoją drogą dziwne, że jedne tytuły tłumaczymy na polski (vide Rzym zamiast Rome), a inne nie (True Detective). Sam tak robię, ale nie wiem w sumie dlaczego.

Rokko - Rzym polecam gorąco, imponuje rozmachem, zdjęciami, scenografią, kostiumami, grą aktorską i wiarygodnym oddaniem życia w ówczesnym Rzymie. Cudowny serial, dla mnie podwójnie, bo bardzo lubię historycznie klimaty imperium rzymskiego. Zresztą jest produkcji HBO, to mówi samo za siebie. Ten serial był taką wczesniejszą "Grą o Tron" pod względem skali realizacji, powstały dwa sezony - miało być pięć, ale jeśli dobrze pamiętam to z pozostałych zrezygnowano ze względu na dużą kosztochłonność.

[rokoko]

Ma, ale pierwszy sezon wyodrębniam jako zupełnie inny serial, gdybym musiał oceniać te trzy różen historie jako całość, to trzecia seria była taka całkiem fajna, ale nic ponad to, a drugą w ogóle nie oglądałem - i wychodzi to tak niewyróżniająco się. Natomiast sezon pierwszy sam w sobie został mi w pamięci i zawsze mam go w głowie, jeśli myślę o najlepszych serialach w historii telewizji.

To zależy co fajniej brzmi. Breaking Bad też możnaby jakoś przetłumaczyć.

Dzięki, ale zaciekawiło mnie Justified polecone przez puziolsa, także raczej nie będę do tego Rzymu pędził, zwłaszcza, że tak jak mówiłem - teraz sobie oglądam Friendsów.

[miXUE]

Omyłkowo włączyłem i obejrzałem wczoraj pierwszy odcinek trzeciego sezonu Detektywa - i nie ukrywam, bardzo mi się spodobał, ale też z tego co słyszałem to ten serial stoi zajebistym pierwszym sezonem. I tu pytanie - mogę w spokoju dokończyć trzeci sezon nie spoilerując sobie czegokolwiek do pierwszego sezonu? Czy są jakieś nawiązania etc?

[rokoko]

Jest jedno nawiązanie, jeśli dobrze pamiętam, ale ciężko mi ocenić z perspektywy widza, który poznał już rozwój wydarzeń, czy jest to bardziej smaczek dla fanów pierwszego sezonu, czy już spoiler. Oglądaj w sumie, może nawet tego nie złapiesz.

[miXUE]

Okejo, obejrzany pierwszy sezon True Detective.

Będą spoilery, ostrzegam.
Czy to było najlepsze osiem odcinków jakie oglądałem w życiu? Nie, zekranizowany trzeci tom The Expanse (s03e06 - s03e13) to dalej dla mnie najbardziej trzymająca w napięciu seria odcinków.

Czy było to cholernie dobre? Tak, było to cholernie dobre. Szczególnie podoba mi się relacja Rusta i Marty'ego na przestrzeni lat. W ogóle ten drugi to taka ludzka postać, jest dobry, robił fatalne rzeczy, bywał bohaterski, bywał kawałem gnoja, życie na jego własne życzenie mu dosrało, całościowo (chyba) jednak znalazł spokój. Przez pół sezonu uważałem go za strasznego hipokrytę, ale całościowo? Świetnie napisana postać.
Choć z tym jak wpadł na pomysł tej zielonej farby - no, uznałem to za lekko wymuszone

Gra aktorska McConaughey'a - wow. Nie oceniam swoją drogą jego postaci jako takiej nihilistycznej jak w sekcji komentarzy na fw, imo całościowo ten nihilizm był chwilowy, był metodą radzenia sobie z utratą córki. Zresztą ostatnia scena ("Na moje to światło wygrywa") też to pokazuje.

Czołówka była świetna, chyba tylko raz ją przeskoczyłem, bo byłem zbyt zainteresowany tym co dalej. Klimat; muzyka, zdjęcia - podeszło mi.

Całościowo? 8,5/10. Seriale detektywistyczne z założenia nie są moimi ulubionymi (nie, że nie lubię - po prostu nie są ulubione), tutaj też zdarzyło mi się kilka razy podczas seansu sprawdzić co na fejsie, natomiast jest to kawał cholernie dobrego kina, z doskonałym aktorstwem i fabułą. Co ważniejsze - były emocje z mojej strony, czyli serial stanął na wysokości zadania.

No, to teraz już nie mam wymówek i trzeba będzie sprawdzić The Office. Choć jeszcze ten Rzym jest, no i Luther jakoś ostatnio mnie bardziej ciekawi.
Łolaboga, w chuj jest tych ciekawych seriali.

[Gondola.]

Gdzie oglądałeś? Bo ja też się przymierzam, ale nie mogę znaleźć nigdzie wersji z napisami.

Zazdroszczę, że podchodzisz do The Office z czystą kartą Napisz koniecznie jak wrażenia.

[miXUE]

Na hbogo Widzę, że Rome też tam się znajduje, więc może to będzie argument do tego by to jednak tym serialem jako pierwszym się zająć.