Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz okrelić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zgadzam się.
Dołączył: 13 Mar 2016 Ostrzeżeń: 1 Płeć: Mężczyzna
Wysłany: 2018.12.16 20:27 Temat postu:
Ojca Chrzestnego mam w mojej short-long liście filmów do obejrzenia już z dekadę i jakoś zawsze znajduje coś co bardziej chce w dany wieczór obejrzeć. Trzeba będzie wreszcie się za to zabrać.
Dziś kino gangsterskie o ile jeszcze takie istnieje, to głównie widowiskowe strzelnainy, wybuchy.
Ojciec za to, oferuje rozrywkę w zwolnionym tempie, gdzie głównaą robotę robi doskonałe aktorstwo. Mi osobiście się podobał lubię przeciągnięte sceny odkąd polubiłem westerny. Ma to swój urok.
To co, jak zaliczasz klasyki, to teraz 5h z dawno temu w Ameryce ?
Może niezbyt ambitne kino, na więcej ostatnio brak czasu, ale wczoraj obejrzałem Plagi Breslau i w porównaniu z wcześniejszymi filmami Vegi jest jakiś promil lepiej.
Dołączył: 13 Mar 2016 Ostrzeżeń: 1 Płeć: Mężczyzna
Wysłany: 2018.12.18 09:36 Temat postu:
raq77 napisał:
To co, jak zaliczasz klasyki, to teraz 5h z dawno temu w Ameryce ?
Też ładnie się wstrzeliłeś, bo i ten film jest na mojej liście Ale on dalej w priorytetach, te 4h napisane w filmwebie skutecznie mnie od tego odciągały.
Przeciągnięte sceny i powolne budowanie atmosfery mnie nie przerażają, wprost przeciwnie. Jak już to bardziej fakt, że poważne kino gangsterskie samo w sobie nie było nigdy moim ulubionym (ale też nie było nielubianym - komedie gangsterskie za to często mi podchodzą), a dochodzi tu to co napisał Rokoko - o trylogii Chrzestnego słyszy się mnóstwo dobrych opinii i chcę do tego podejść ze skupieniem. A czasem nie ma się zwyczajnie ani chęci ani czasu być wieczorem skupionym na filmie, proste rozrywki mają swój urok
Polecam "Filth" swoją drogą z genialnym McAvoyem, trochę dramat, trochę komedia, raczej nie gangsterka.
A w tym tygodniu obejrzę sobie "Wielkie piękno", też film do którego zabieram się z rok lub dwa.
Jeśli ktoś będzie się zabierał za Dawno temu w Ameryce, to czasem nie trafcie na wersję amerykańską, która była zupełnie innym filmem. Im dłuższa wersja, tym lepiej. Absolutne arcydzieło
Oryginalnie jest to 3h 49 minut. Wyszła wersja reżyserska, która trwa 4h 11 minut. Jest jeszcze jakieś demo które trwa 2h 19 minut. Ja mam 3,49 i taką mam zamiar obejrzeć w przyszłości
_________________ "Jestem w najlepszym klubie na świecie i jestem prześwietnym piłkarzem" ~ K. Benzema
Obejrzałem wczoraj Aquamana. Nawet nieźle się bawiłem (głównie dlatego, że byłem bardzo pozytywnie nastawiony i ignorowałem wszelkie niedociągnięcia skupiając się jednocześnie na pozytywach), jednak zakończenie mnie rozjebało i zarazem otworzyło oczy. Uświadomiłem sobie wszystkie minusy i...
Kliknij, aby zobaczyć ukrytą wiadomość (Uwaga! Treść może zawierać spoilery)
jest źle. Może (a nawet na pewno) DC zrobiło lepszy film, ale to wciąż oceany od produkcji Marvela. Nie chcę się pastwić nad niedociągnięciami i błędami filmu, lecz skupić się na głównym bohaterze.
Więc od początku.
Aquaman jest postacią bardzo słabą.
Przez całą fabułę jest prowadzony za rączkę przez Merę, sam nie wie praktycznie nic. Gdyby nie ona, nawet nie wiedziałby o tym wielkim trójzębie (nie wierzy w jego istnienie). Walczy z bratem i przegrywa. Ucieka. Znowu z nim walczy i wygrywa, ale tylko dlatego, że ma lepszy oręż. No śmiech na sali. Skoro film jest o nim, to uważam, że powinien być mega zajebistym wojownikiem. Wyraźnie najlepszym. Ale łotewer. Przejdźmy do największej niedorzeczności filmu, jaką jest jej koniec. Aquaman rozpierdala tysiące Atlantów, by po 10 minutach zostać ich królem. W jednej scenie koleś morduje ci brata, kumpla, ojca, a w następnej wiwatujesz na jego koronacji. Logika xD
Do tego Arthur jest jakiś mało bohaterski i honorowy. Przegrywa pojedynek i ucieka. Nie jest bystry, nie ma planu, napuszcza na swoich jakiegoś wielkiego potwora zamiast skupić się wyłącznie na bracie. Porównajcie go właśnie do jego brata. Koleś dba o swój lód, chce by ten był największy, władał światem, stara się zawierać sojusze, zgodził się na pojedynek z Aquamanem zamiast go zwyczajnie zgładzić, gdy został zdetronizowany z honorem przyjął porażkę... Spójrzcie na fabułę jego oczami. Ok, trochę spiskuje, ale to inteligencja, strategia, polityka. Nie spiskuje przeciw swoim (no może delikatnie oszukał ojca Mery, ale ten i tak o tym wie i dalej go popiera). Facet dąży do panowania nad oceanami i chce się zemścić na ludziach za niszczenia swojego królestwa. Wiadomo, chce być panem świata, ale nie jest przy tym okrutny jak to w zwyczaju mają dyktatorzy. No i moim zdaniem to on jest prawowitym królem, bo jest z prawego łoża. A więc historia idzie następująca: Jest królem przeciw któremu wielu spiskuje. Zdradza go doradca (ten go tylko wysyła do więzienia), zdradza go Mera i ucieka z Aquamenem, ten skazuje ich na śmierć (wedle prawa), zbiera sojuszników rozmawiając z nimi (z rybakami zabija króla, ale następca tronu szybko mu wybacza). Nagle detronizuje go Aquaman. Bywa. Potem trafia do więzienia i to dopiero kabaret. Dlaczego? xD Przecież nie popełnił żadnego przestępstwa. Przegrał, więc powinien zginać. Skoro Arthur mu darował życie, to powinien go puścić wolno. Przestępcą w tym filmie jest właśnie główny bohater, który nielegalnie dostaje się do Atlantydy, ucieka z kręgu i robi zamach na króla mordując przy tym tysiące obywateli.
Ogólnie głupi ten film xD
No i jest pełno niedorzeczności. Np. najlepszym wojownikiem filmu jest matka Arthura. Została rzucona Otchłańcom na pożarcie (czyli raczej rzucono ją nagą i bezbronną) i dała sobie radę, podczas gdy Aquaman z Merą ledwo dają radę we dwoje i to mając flary. Kolejny przykład to wzięcie Trójzębu przez Arthura. koleś przeżywa TYLKO dlatego, że gada z rybami LOL Przecież ten strażnik by go rozjebał. W ogóle to chyba najgorszy strażnik ever. Koleś uznał przybysza za "najbardziej niegodziwego, jaki kiedykolwiek tam się pojawił" podczas gdy to właśnie jemu było dane dzierżyć ten szlachetny oręż xDD Chyba naściemniał w CV.
PS Jaki był w końcu motyw Aquamana by stanąć do walki? I dlaczego niby ten półdebil miałby być tak zajebistym królem?
Ogólnie mocne 5/10, może nawet 6 jeśli ktoś nie chce używać mózgu podczas seansu i 7/10 dla młodych widzów. Film piękny, ma ciekawe wątki humorystyczne i spoko historię miłosną.
Polecam dzieciom i fanom efektów specjalnych.
_________________ "Say auf wiedersehen to your Nazi balls"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach